Jedyne czego udało mi się chłopaka nauczyć, to nie tonąć. A tam na
prawdę to jak utrzymać na wodzie na rówowagę. Jak nie chciał się nauczyć
pływac, ale jakby się bał, albo chciał, a nie mógł.... Sama nie wiem
jak określić to. Dosyć szybko sobie dał z tym spokój. Szkoda, ale nie
mam w zwyczaju narzucania się komuś. O nie.
Wyszłam na brzeg, po czym wycisnęłam ubranie, tak samo jak chłopak.
Uwaznie go słuchałam. Zazdrości mi? Nie ma czego. Na prawdę. Po jego
krótkiej informacji, siedziałam cicho, gdyż zbytnio nie wiedziałam co
powiedzieć. Ja swojej bogini nie znałam, albo przynajmniej jej nie
pamiętam. Obudziłam się od razu jako karta i to nawet z tą wiedzą.
Nikogo przy mnie nie było i nikogo nie spotkałam.
Pokiwałam twierdząco głową, bez słowa. Nie poszłam w slady chłopaka i
nie wstałam. Zamiast tego moją uwagę ponownie przykuły małe świecąco
owady, która krążyły wokół mojej głowy, aż dostałam oczopląsu.
Potrząsnęłam głową i spojrzałam na chłopaka, którzy także był wpatrzony w
nie.
- Mylisz się - odezwałam się w końcu po długiej ciszy. Nie zrozumiał
mnie i się mu nie dziwie. Popatrzył tylko na mnie pytającym wzrokiem, a
po kilku sekundach stykania się wzrokiem, skierowałam swoje spojrzenie
na świetlika, która usiadł na moim kolanie.
- Nie ma czego zazdrościć.
Najlepiej jest wszystko pamiętać, ale jednak tego nie przeżywać jak ja.
Sam zgadłeś, że bylam skrzywdzona w przeszłości. Dobrze to pamiętać,
jednak chciałabym tego tak nie przeżywać. Przez to nie potrafię
przebywać z ludźmi i w sumie to się ich boje... Gdybym wtedy nie
zaryzykowała, nie wiedziałambym co to są świeliki - skończyłam. To była
prawda. Wszystko pamiętam i strasznie to przeżywam. Gdybym jednak tego
nie pamiętała, nie wiedziałabym do czego ludzie są zdolni, nie
uważałabym na siebie. Gdybym jednak pamiętała to wszystko, ale jednak
tego nie przeżywała, uważałabym na siebie, ale jednak byłabym moze
bardziej rozmowna, nie bałabym się ludzi. A tak? Nie jestem pewna co do
przebywania wśród nich. Gdy pierwszy raz spotkałam chłopaka, od razu
wydał mi się inny. On był pierwszym człowiekiem, a raczej istotą, przy
której zaryzykowałam. Ale czy dobrze zrobilam czy źle, to się później
okażę.
Wstałam i się otrzepałam, gdyż trochę pasku się do mnie przykeliło, gdyż byłam jeszcze mokra.
- Chociaż w sumie gdyby była możliwość, chciałabym nie mieć żadnych wspomnieć, bo nie pamiętam żadnego miłego - odparłam.
W tej chwili zaczęłam się dziwić samej sobie. Co się tak rozgadałam? Co
mi jest? Chyba jednak potrafię być gadatliwa... Chyba... Nie podoba mi
się to. Jeśli będę się coraz bardziej przed nim otwierać, mogę
powiedzieć coż, czego bym nie chciała, co nigdy nie miało ujrzeć światła
dziennego. Muszę uważać. I to bardzo. Nadal nie ufam chłopakowi. Nie
wiadomo jakie ma intencje, co sobie myśli. Może należy do tych osób,
które udają miłych, niepewnych siebie, chcą poznać człowieka, swoją
ofiarę, po czym bez serca mordują? Wszystko jest możliwe. Skąd mogę mieć
pewność, ze jednak nic mi nie chce zrobić? Miałam styczność na prawdę z
wieloma ludźmi i żaden sie nie okazał być dobrym człowiekiem.
Nie chciałam więcej już droczyć tego tematu, nie miałam ochoty. Nie
obchodziło mnie, co w tej chwili sobie myślał, czy też co chciał
powiedzieć. Odwróciłam się do niego plecami, po czym spojrzałam w niebo.
Było całkowicie rozgwiżdżone, więc widok był przecudowny.
- Będę wracać do siebie - odparłam, jednak gdy tylko chciałam ruszyć w
swoją stronę, wszystkie świetliki nagle zgasły, zniknęły. Zaniepokoiłam
się. Odwróciłam się i spojrzałam w miejsce, gdzie powinien stać chłopak.
Stał. Na szczęście. Już myślałam, że to on coś chce zrobić...
- Co się
dzieje? - instynktownie użłam mocy zamiany w cień. Dokłądnie w tej
chwili przez moje ciało przeleciała strzała. Gdyby nie to, że jako cień
wszystko przeze mnie przenika, mój brzuch by został zraniony na wylot
strzałą, która teraz była wbita w drzewo. Spojrzałam szybko w tamta
stronę, jednak niczego nie zauważyłam. Szybko spojrzałam na chłopaka, a
on na mnie. Odruchowo oboje rzuciliśmy w bieg, a za nami od razu ruszyły
kolejne strzały. Chłopak biegł obok mnie, jednak bardzo szybko go
wyprzedziłam. Czyli jestem od niego szybka... Po chwili przemieniłam się
w wilka i zwolniłam. Nie widziałam chłopaka. Stanęłam i się
rozejrzałam. Zaczełąm zawracać i dopiero po parunastu metrach zobaczyłam
jak leży na ziemi. Strzałe miał wbitą w udo. Zmieniłam się w cień, aby
nie dostać strzała, po czym podbiegłam do niego. Był przytomny.
<Finnick? Jak dalej rozwinie się akcja?>